Читать онлайн книгу "Przemieniona"

Przemieniona
Morgan Rice


Wampirzych DziennikГіw #1
PRZEMIENIONA jest godnym rywalem TWILIGHT i VAMPIRE DIARIES, jedną z tych książek, od których nie sposób się oderwać! Jeśli pociągają Cię opowieści o przygodach, miłości i wampirach, ta książka jest idealna dla Ciebie! – Vampirebooksite. comPRZEMIENIONA to 1. część bestsellerowej serii Wampirze Dzienniki, składającej się z 11. książek. PRZEMIENIONA (1. części Wampirzych Dzienników) opowiada historię 18-letniej Caitlin Paine, która wraz z matką i bratem opuszcza spokojne przedmieścia, by podjąć naukę w nowojorskim liceum i zamieszkać w jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic tego olbrzymiego miasta. Jedynym promykiem światła w jej ponurej rzeczywistości staje się Jonah, kolega z klasy, którego sympatię zdobywa już przy pierwszym spotkaniu. Zanim jednak ich romans rozkwita, w Caitlin zaczynają zachodzić dziwne zmiany, których nie potrafi wytłumaczyć. Odkrywa w sobie nadludzką siłę, staje się wrażliwa na światło i ogarnia nią niepochamowany głód.. Szukając odpowiedzi na dręczące ją pytania, znajduje się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Dowiaduje się o istnieniu tajemniczego świata, ukrytego tuż pod jej stopami, w podziemiach Nowego Jorku. Zostaje wplątana w konflikt pomiędzy dwoma potężnymi klanami, który doprowadzić ma do totalnej wojny wampirów. Jest to chwila, w której Caitlin spotyka Caleba, tajemniczego i potężnego wampira, który ratuje ją przed siłami ciemności. On potrzebuje jej pomocy w odnalezieniu legendarnego miecza, ona zaś nie obejdzie się bez jego ochrony. By zrealizować swoje cele, wspólnie będą musieli odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: kim był prawdziwy ojciec Caitlin? Caitlin orientuje się, że między nią a przystojnym wampirem rodzi się zakazane uczucie. Miłość między dwoma rasami, która zagrozi ich życiu i zmusi do określenia, jak wiele gotowi są zaryzykować dla siebie nawzajem.,PRZEMIENIONA jest idealną książką dla młodych czytelników. Morgan Rice wykonała kawał dobrej roboty, pisząc powieść daleko wychodzącą poza standardy zwykłych opowiadań o wampirach. Odświeżająca i unikalna, choć nadal posiada klasyczne elementy książek o tematyce paranormalnej, skierowanych do młodzieży. Część pierwsza z serii Wampirzych Dzienników skupia się na historii jednej dziewczyny.. jednej niezwykłej dziewczyny! .. PRZEMIENIONĄ dobrze się czyta, wciąga wartka akcja.. Polecam każdemu, kto lubi czytać romanse paranormalne. Oceniający PG. – The Romance ReviewsPRZEMIENIONA zainteresowała mnie od samego początku i nie znudziła aż do końca.. Ta historia jest niesamowitą przygodą, trzymającą w napięciu już od pierwszych stron książki. Nie ma w niej miejsca na nudę. Morgan Rice świetnie się spisała, przenosząc czytelnika w ten niezwykły świat. Sprawiła, że będziesz kibicować Caitlin w jej dążeniu do odkrycia prawdy o sobie.. Już nie mogę się doczekać kolejnej książki z serii. – Paranormal Romance GuildPRZEMIENIONA to przyjemna, łatwa, nieco mroczna książka, którą szybko się czyta.. Z całą pewnością dostarczy Ci dużo rozrywki! – books-forlife. blogspot. com







PRZEMIENIONA



(CZД?ЕљД† PIERWSZA WAMPIRZYCH DZIENNIKГ“W)



MORGAN RICE


WYBRANE RECENZJE PRZEMIENIONEJ



"PRZEMIENIONA jest idealną książką dla młodych czytelników. Morgan Rice wykonała kawał dobrej roboty, pisząc powieść daleko wychodzącą poza standardy zwykłych opowiadań o wampirach. O dświeżająca I unikalna, choć nadal posiada klasyczne elementy książek o tematyce paranormalnej, skierowanych do młodzieży. Część pierwsza z serii W

ampirzych Dzienników skupia się na historii jednej dziewczyny ... jednej niezwykłej dziewczyny! ... PRZEMIENIONĄ dobrze się czyta, wciąga wartka akcja .... Polecam każdemu, kto lubi czytać romanse paranormalne. Oceniający PG."

––The Romance Review



"PRZEMIENIONA zainteresowała mnie od samego początku i nie znudził a aż do końca... Ta historia jest niesamowitą przygodą, trzymającą w napięciu już od pierwszych stron książki. Nie ma w niej miejsca na nudę. Morgan Rice świetnie się spisała, przenosząc czytelnika w ten niezwykły świat. Sprawiła, że będziesz kibicować Caitlin w jej dążeniu, do odkrycia prawdy o sobie... Już nie mogę się doczekać kolejnej książki z serii."

––Paranormal Romance Guild



"PRZEMIENIONA to przyjemna, Е‚atwa, nieco mroczna ksiД…Ејka, ktГіrД… szybko siД™czyta...ZcaЕ‚Д… pewnoЕ›ciД… dostarczy Ci duЕјo rozrywki!"

––books-forlife.blogspot.com



"Książka PRZEMIENIONA okazała się być godnym rywalem TWILIGHT i VAMPIRE DIARIES, jedną z tych książek, od których nie sposób się oderwać! Jeśli pociągają Cię książki o przygodach, miłości i wampirach, ta książka jest idealna dla Ciebie!"

––Vampirebooksite.com



"Rice udaje się wciągnąć czytelnika w akcję już od pierwszych stron, wykorzystując genialną narrację, wykraczającą daleko poza zwykłe opisy sytuacji... Dobrze napisana książka, którą bardzo szybko się czyta. Dobry początek nowej serii o wampirach, która z pewnością okaże się być hitem wśród czytelników, którzy szukają lekkiej, wciągającej lektury."

––Black Lagoon Reviews


O autorce



Morgan Rice plasuje siД™ na samym szczycie listy USA Today najpopularniejszych autorГіw powieЕ›ci dla mЕ‚odzieЕјy. Morgan jest autorkД… bestsellerowego cyklu fantasy KRД„G CZARNOKSIД?Е»NIKA, zЕ‚oЕјonego z siedemnastu ksiД…Ејek; bestsellerowej serii WAMPIRZE DZIENNIKI, zЕ‚oЕјonej, do tej pory, z jedenastu ksiД…Ејek; bestsellerowego cyklu thrillerГіw post-apokaliptycznych TRYLOGII O PRZETRWANIU, zЕ‚oЕјonego, do tej pory, z dwГіch ksiД…Ејek; oraz najnowszej serii fantasy KRГ“LOWIE I CZARNOKSIД?Е»NICY, skЕ‚adajД…cej siД™ z dwГіch czД™Е›ci (kolejne w trakcie pisania). PowieЕ›ci Morgan dostД™pne sД… w wersjach audio i drukowanej, w ponad 25 jД™zykach.



Morgan czeka na wiadomoЕ›Д‡ od Ciebie. OdwiedЕє jej stronД™ internetowД… www.morganricebooks.com (http://www.morganricebooks.com) i doЕ‚Д…cz do listy mailingowej, a otrzymasz bezpЕ‚atnД… ksiД…ЕјkД™, darmowe prezenty, darmowД… aplikacjД™ do pobrania i dostД™p do najnowszych informacji. DoЕ‚Д…cz do nas na Facebooku i Twitterze i pozostaЕ„ z nami w kontakcie!


KsiД…Ејki autorstwa Morgan Rice



RZД„DY MIECZA

MARSZ PRZETRWANIA (CZД?ЕљД† 1)



O KORONIE I CHWALE

NIEWOLNICA, WOJOWNICZKA, KRГ“LOWA (CZД?ЕљД† 1)

ZЕЃOCZYЕѓCA, WIД?Е№NIARKA, KRГ“LEWNA (CZД?ЕљД† 2)

RYCERZ, DZIEDZIC, KSIД„Е»Д? (CZД?ЕљД† 3)



KRГ“LOWIE I CZARNOKSIД?Е»NICY

POWRГ“T SMOKГ“W (CZД?ЕљД† #1)

POWRГ“T WALECZNYCH (CZД?ЕљД† #2)

POTД?GA HONORU (CZД?ЕљД† #3)

KUЕ№NIA MД?STWA (CZД?ЕљД† #4)

KRГ“LESTWO CIENI (CZД?ЕљД† #5)

NOC ЕљMIAЕЃKГ“W (CZД?ЕљД† #6)



KRД?GU CZARNOKSIД?Е»NIKA

WYPRAWA BOHATERГ“W (CZД?ЕљД† 1)

MARSZ WЕЃADCГ“W (CZД?ЕљД† 2)

LOS SMOKГ“W (CZД?ЕљД† 3)

ZEW HONORU (CZД?ЕљД† 4)

BLASK CHWAЕЃY (CZД?ЕљД† 5)

SZARЕ»A WALECZNYCH (CZД?ЕљД† 6)

RYTUAЕЃ MIECZY (CZД?ЕљД† 7)

OFIARA BRONI (CZД?ЕљД† 8)

NIEBIE ZAKLД?Д† (CZД?ЕљД† 9)

MORZE TARCZ (CZД?ЕљД† 10)

Е»ELAZNE RZД„DY (CZД?ЕљД† 11)

KRAINA OGNIA (CZД?ЕљД† 12)

RZД„DY KRГ“LOWYCH (CZД?ЕљД† 13)

PRZYSIД?GA BRACI (CZД?ЕљД† 14)

SEN ЕљMIERTELNIKГ“W (CZД?ЕљД† 15)

POTYCZKI RECERZY (CZД?ЕљД† 16)



TRYLOGIA O PRZETRWANIU

ARENA JEDEN: ЕЃOWCY NIEWOLNIKГ“W (CZД?ЕљД† 1)

ARENA DWA (CZД?ЕљД† 2)



WAMPIRY, UPADЕЃA

PRZED ЕљWITEM (CZД?ЕљД† 1)



WAMPIRZE DZIENNIKI

PRZEMIENIONA (CZД?ЕљД† 1)

KOCHANY (CZД?ЕљД† 2)

ZDRADZONA (CZД?ЕљД† 3)

PRZEZNACZONA (CZД?ЕљД† 4)

POЕ»Д„DANA (CZД?ЕљД† 5

ZARД?CZONA (CZД?ЕљД† 6)

ZAЕљLUBIONA (CZД?ЕљД† 7)

ODNALEZIONA (CZД?ЕљД† 8)

WSKRZESZONA (CZД?ЕљД† 9)

UPRAGNIONA (CZД?ЕљД† 10)

NAZNACZONA (CZД?ЕљД† 11)

OPД?TANA (CZД?ЕљД† 12)


Copyright В© 2011 Morgan Rice

Wszelkie prawa zastrzeżone. Poza wyjątkami dopuszczonymi na mocy amerykańskiej ustawy o prawie autorskim z 1976 roku, żadna część tej publikacji nie może być powielana, rozpowszechniana, ani przekazywana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób, ani przechowywana w bazie danych lub systemie wyszukiwania informacji bez wcześniejszej zgody autora.



Ten ebook jest na licencji tylko do osobistego użytku. Ten ebook nie może być odsprzedawany lub oddawany innej osobie. Jeśli chcesz podzielić się tę książkę z inną osobą, należy zakupić dodatkowy egzemplarz dla każdego odbiorcy. Jeśli czytasz tę książkę, choć jej nie zakupiłeś, lub nie została ona zakupiona dla Ciebie, powinieneś ją zwrócić i kupić własną kopię. Dziękujemy za poszanowaniem ciężkiej pracy tego autora.

KsiД…Ејka jest dzieЕ‚em fikcji. Wszystkie nazwy, postacie, miejsca i zdarzenia sД… wytworem wyobraЕєni autorki i sД… fikcyjne. Wszelkie podobieЕ„stwo do nazwy,wЕ‚aЕ›ciwoЕ›ci rzeczywistej osoby, jest caЕ‚kowicie przypadkowe I niezamierzone.



Jacket Image В© iStock.com / Bliznetsov


„Czy to na lekarstwo

W takim ubraniu słabą wciągać piersią

Zimnego ranka zatrute oddechy?

SЕ‚aby jest Brutus; dlaczegГіЕј, przez Boga,

Otej godzinie zdrowe rzuca Е‚oЕјe,

W burzliwej nocy osłabione ciało”

––William Shakespeare, Juliusz Cezar


SPIS TREЕљCI



ROZDZIAЕЃ PIERWSZY (#u2c9b3096-9570-50c6-bb04-4a423d862224)

ROZDZIAЕЃ DRUGI (#u417a6db2-322c-5aba-a6f9-d82f609fdad0)

ROZDZIAЕЃ TRZECI (#u1586f7cc-aa3a-5774-bc1d-bf19f8841903)

ROZDZIAЕЃ CZWARTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ PIД„TY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ SZГ“STY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ SIГ“DMY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ Г“SMY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ DZIEWIД„TY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ DZIESIД„TY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ JEDENASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ DWUNASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ TRZYNASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ CZTERNASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ PIД?TNASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ SZESNASTY (#litres_trial_promo)

ROZDZIAЕЃ SIEDEMNASTY (#litres_trial_promo)




RozdziaЕ‚ Pierwszy


U Caitlin Paine pierwszy dzień w nowej szkole zawsze wywoływał niepokój. Powodów było wiele, tych poważnych, jak nawiązywanie nowych znajomości, poznawanie nowych nauczycieli i oswajanie się z nowym środowiskiem, jak i tych pozornie mniej istotnych, jak zmiana szafki szkolnej, zapach nowego miejsca, nowe dźwięki. Bardziej niż czegokolwiek innego, Caitlin nienawidziła tych wszystkich natarczywych spojrzeń. W nowym miejscu czuła, jakby wszyscy nieustannie się na nią gapili. Niczego w świecie bardziej nie pragnęła niż anonimowości, bycia niezauważalną. Zawsze wydawało się być dokładnie odwrotnie.

Caitlin nie mogła zrozumieć, czym się tak bardzo wyróżnia. Przy 165cm wzrostu nie była jakoś szczególnie wysoka, a jej brązowe włosy i brązowe oczy oraz średnia waga pozwalały jej myśleć, że była raczej przeciętna. Na pewno nie piękna, jak niektóre dziewczyny. Miała 18 lat. To być może nieco więcej niż inni, ale bez przesady.

Musiało chodzić o coś innego. Było w niej coś takiego, co sprawiało, że ludzie nie mogli oderwać od niej wzroku. W głębi duszy Caitlin wiedziała, że jest inna niż wszyscy. Tylko jeszcze nie do końca wiedziała dlaczego.

Jeśli istniało cokolwiek gorszego od pierwszego dnia w szkole, to był to pierwszy dzień w szkole w połowie semestru, kiedy cała reszta szkoły już się poznała i nawiązała przyjaźnie. Dzisiaj miał być ten dzień, środek marca, najgorszy dzień w historii. Przeczuwała, że tak będzie.

Ale w swoich najdzikszych fantazjach nie pomyślała, że może być aż tak źle. Nic, co do tej pory widziała – a widziała wiele – nie mogło jej na to przygotować.

W lodowaty marcowy poranek Caitlin staЕ‚a przed swojД… nowД…, przeraЕјajД…co wielkД… nowojorskД… szkoЕ‚Д… publicznД…, zachodzД…c w gЕ‚owД™, dlaczego ja? ByЕ‚a fatalnie ubrana, tylko w sweter i legginsy i byЕ‚a zupeЕ‚nie nieprzygotowana na ten caЕ‚y zgieЕ‚k i chaos, ktГіry tu panowaЕ‚. ByЕ‚y tu setki dzieci, wrzeszczД…cych, piszczД…cych i popychajД…c siД™ wzajemnie. PrzypominaЕ‚o to trochД™ dziedziniec wiД™zienia.

Panował ogromny zgiełk. Te dzieciaki za głośno się śmiały, za dużo przeklinały, zbyt mocno się przepychały. Można by pomyśleć, że panuje tu jedna wielka awantura, gdyby nie w oddali dostrzeżone uśmiechy i szyderczy śmiech. Oni najwyraźniej mieli zbyt dużo energii, a ona była wyczerpana, zmarznięta, niewyspana i nie do końca świadoma, co się z nią dzieje. Przymknęła na chwile oczy z nadzieją, że to wszystko po prostu zniknie.

Sięgnęła do kieszeni i wyczuła w niej coś – jej ipod. Hura. Włożyła słuchawki do uszu i nacisnęła start. Tak bardzo chciała odpłynąć w swój świat.

Nic z tego. ZerknД™Е‚a w dГіЕ‚ i zobaczyЕ‚a, Ејe bateria jest zupeЕ‚nie wyЕ‚adowana. Wspaniale.

Spojrzała na telefon z nadzieją, że w nim znajdzie ratunek. Niestety – brak nowych wiadomości.

Podniosła wzrok. Patrząc na morze nieznanych twarzy, czuła się bardzo samotna. Nie dlatego, że była jedyną białą dziewczyną – to jej się nawet podobało. Niektóre z jej najbliższych przyjaciółek w innych szkołach były Latynoskami, Azjatkami, Hinduskami, albo były czarne. Niektóre zaś z niej najbardziej znienawidzonych koleżanek były białe. Nie, to nie w tym tkwił problem. Czuła się osamotniona ponieważ była w wielkim mieście. Stała na betonie. Głośny dzwonek zadzwonił, wzywając do "strefy rekreacyjnej". Musiała więc przejść przez te ogromne, metalowe bramki. Poczuła się jak w klatce, metalowej klatce, otoczonej dodatkowo drutem kolczastym. Czuła się jak w więzieniu.

SpojrzaЕ‚a w gГіrД™ na kraty w oknach i wcale nie zrobiЕ‚o siД™ jej lepiej. Nigdy wczeЕ›niej nie miaЕ‚a takich problemГіw z odnalezieniem siД™ nowej szkole. Wszystkie te szkoЕ‚y byЕ‚y jednak na przedmieЕ›ciach. WszД™dzie tam byЕ‚y trawy, drzewa i niebo. Tu nie byЕ‚o nic poza miastem. CzuЕ‚a, jakby siД™ dusiЕ‚a. OgarnД™Е‚a jД… panika.

Rozległ się kolejny głośny dźwięk dzwonka a ona, powłócząc nogami, udała się wraz z setkami innych dzieci w kierunku wejścia. Jakaś gruba dziewczyna wpadła na nią, wytrącając jej z ręki dziennik. Podniosła go (psując sobie przy tym fryzurę), a potem spojrzała w górę czekając na przeprosiny. O przeprosinach mogła jednak zapomnieć, dziewczyna już dawno zniknęła w tłumie. W oddali tylko słychać było jej śmiech.

ChwyciЕ‚a mocno swГіj pamiД™tnik, jednД… rzecz, ktГіra dawaЕ‚a jej tu poczucie bezpieczeЕ„stwa. WszД™dzie zabieraЕ‚a go ze sobД…. PrzechowywaЕ‚a w nim notatki i rysunki z kaЕјdego miejsca, w ktГіrym do tej pory byЕ‚a. ByЕ‚ on swoistД… mapД… jej dzieciЕ„stwa.

W końcu dotarła do wejścia, ale żeby przejść do środka, musiała się zdrowo namęczyć. Przypominało to wchodzenie do pociągu w godzinach szczytu. Miała nadzieję, że kiedy wejdzie do środka, zrobi się jej wreszcie ciepło. Niestety, otwarte wciąż drzwi za jej plecami wpuszczały do pomieszczenia lodowaty wiatr, który sprawiał, że było jej jeszcze bardziej zimno. Dwóch potężnych strażników stało przy wejściu, a towarzyszyło im dwóch nowojorskich policjantów w pełnym umundurowaniu, z pistoletami widocznymi przy boku.

– RUSZAД† SIД?! – wrzasnД…Е‚ jeden z nich.

Nie mogła pojąć, dlaczego dwóch uzbrojonych policjantów musiało pilnować wejścia do liceum. Coraz bardziej ją to wszystko przerażało. Zrobiło się jej jeszcze gorzej, kiedy spojrzała przed siebie i zobaczyła, że będzie musiała przejść przez wykrywacz metali, używany dla bezpieczeństwa na lotniskach.

Czterech kolejnych uzbrojonych policjantГіw staЕ‚o po obu stronach bramki, razem z jeszcze dwoma ochroniarzami.

– OPRÓŻNIĆ KIESZENIE! – warknął strażnik.

Caitlin patrzyЕ‚a, jak inne dzieci wypeЕ‚niajД… maЕ‚e plastikowe pojemniki zawartoЕ›ciД… swoich kieszeni. Szybko zrobiЕ‚a to samo, wyjmujД…c swojego ipoda, portfel i klucze.

Alarm zawyЕ‚, kiedy przechodziЕ‚a przez bramkД™.

– TY! – warknął strażnik – Na bok!

No Е›wietnie.

Wszystkie dzieci gapiЕ‚y siД™, jak straЕјnik zmusza jД… do podniesienia ramion i przesuwa rД™czny skaner w gГіrД™ i w dГіЕ‚ po jej ciele.

– Masz na sobie jakąś biżuterię?

DotknД™Е‚a swoich nadgarstkГіw, potem dekoltu i nagle przypomniaЕ‚a sobie. Jej krzyЕј.

– Zdejmij to – warknął strażnik.

To byЕ‚ naszyjnik, ktГіry babcia daЕ‚a jej przed Е›mierciД…, maЕ‚y, srebrny krzyЕјyk, z wygrawerowanym napisem w jД™zyku Е‚aciЕ„skim, ktГіrego nigdy nie przetЕ‚umaczyЕ‚a. Babcia powiedziaЕ‚a jej, Ејe dostaЕ‚a go od swojej babci. Caitlin nie byЕ‚a religijna i tak naprawdД™ nie rozumiaЕ‚a, co to wszystko znaczy, ale wiedziaЕ‚a, Ејe krzyЕј miaЕ‚ kilkaset lat i byЕ‚ bez wД…tpienia najcenniejszД… rzeczД…, jakД… posiadaЕ‚a.

Caitlin ujęła go w dłoń, nie mając zamiaru go zdejmować.

– Wolałabym nie – odpowiedziała.

StraЕјnik obrzuciЕ‚ jД… lodowatym spojrzeniem.

Nagle wybuchЕ‚o zamieszanie. RozlegЕ‚ siД™ krzyk, gdy policjant chwyciЕ‚ wysokiego, chudego dzieciaka i pchnД…Е‚ go na Е›cianie, wyjmujД…c mu z kieszeni maЕ‚y nГіЕј.

StraЕјnik ruszyЕ‚ mu na pomoc, a Caitlin wykorzystaЕ‚a dogodnД… chwilД™ by zniknД…Д‡ w tЕ‚umie.

Witamy w nowojorskiej szkole publicznej, pomyЕ›laЕ‚a Caitlin. Wspaniale.

Zaczęła już odliczać dni do końca szkoły.



*



To był najszerszy korytarz, jaki w życiu widziała. Wydawało jej się nieprawdopodobne, by mógł się kiedykolwiek przepełnić, a tak się właśnie stało – dzieciaki tłoczyły się tu jedno przy drugim. Musiały tu być tysiące dzieciaków, morze twarzy ciągnęło się w nieskończoność. Panował tu hałas jeszcze gorszy niż na zewnątrz, odbijał się od ścian, przytłaczał. Chciała zasłonić sobie uszy, ale miała nawet miejsca, żeby podnieść ręce. Ogarnęło ją klaustrofobicznie uczucie.

ZadzwoniЕ‚ dzwonek i podniosЕ‚a siД™ wrzawa.

JuЕј pГіЕєno.

Ponownie spojrzała na rozkład sal i wreszcie dostrzegła swoją klasę w oddali. Próbowała przedrzeć się przez morze ciał, ale opornie jej to szło. W końcu, po kilku próbach, zdała sobie sprawę z tego, że jedynym sposobem jest agresywne natarcie. Zaczęła przepychać się do przodu łokciami. Jedna osoba po drugiej, powoli torowała sobie drogę przez zatłoczony korytarz, aż wreszcie pchnęła ciężkie drzwi do klasy.

Była przygotowana na te wszystkie spojrzenia, którymi mieli ją obrzucić rówieśnicy, kiedy spóźniona wejdzie do sali. Wyobrażała sobie nauczyciela besztającego ją za zakłócanie spokoju. Jakże była zaskoczona, kiedy nic takiego się nie wydarzyło. Klasa, przeznaczona dla 30 osób, była wypełniona po brzegi ponad 50-tką nastolatków. Część z nich siedziała na swoich miejscach, a inni chodzili pomiędzy ławkami, krzycząc i kłócąc się ze sobą. Panował kompletny chaos.

Dzwonek wybrzmiaЕ‚ ponad piД™Д‡ minut temu, ale nauczyciel, rozczochrany i ubrany w niedbaЕ‚y garnitur, nawet nie zaczД…Е‚ lekcji. W zasadzie to siedziaЕ‚ z nogami na biurku, czytajД…c gazetД™, ignorujД…c wszystkich.

Caitlin podeszła do niego i położyła swoją nową legitymację na biurku. Stała tam i czekała aż na nią spojrzy, ale ten nie przestawał czytać gazety.

W koЕ„cu wymownie chrzД…knД™Е‚a.

– Przepraszam.

NiechД™tnie opuЕ›ciЕ‚ gazetД™.

– Jestem Caitlin Paine. Jestem tu nowa. Wydaje mi się, że powinnam to panu dać.

– Jestem tu tylko w zastępstwie – odparł i wrócił do lektury, urywając rozmowę.

StaЕ‚a tam skonfundowana.

– Więc... – zapytała – Nie sprawdza Pan obecności?

– Wasz nauczyciel wróci w poniedziałek – warknął – On się tym zajmie.

PrzyjmujД…c do wiadomoЕ›ci, Ејe na tym rozmowa siД™ skoЕ„czyЕ‚a, Caitlin zabraЕ‚a swojД… legitymacjД™.



OdwrГіciЕ‚a siД™ i rozejrzaЕ‚a siД™ po sali. Nadal panowaЕ‚ w niej chaos. JedynД… tego zaletД… byЕ‚o to, Ејe pozostawaЕ‚a niezauwaЕјona. Nikt nie zwracaЕ‚ tu na niД… uwagi, chyba nawet nie zauwaЕјyli jej obecnoЕ›ci.

Z drugiej strony, przebywanie w tej zatЕ‚oczonej sali wykaЕ„czaЕ‚o jД… nerwowo, szczegГіlnie Ејe nie znalazЕ‚a Ејadnego miejsca Ејeby usiД…Е›Д‡.

Zebrała się w sobie i przyciskając do siebie swój dziennik, zaczęła kroczyć powoli między ławkami, starając się lawirować pomiędzy wrzeszczącymi na siebie dzieciakami. Kiedy dotarła do końca, mogła wreszcie ogarnąć wzrokiem całą salę.

ByЕ‚o jedno wolne krzesЕ‚o.

Stała tam, czując się jak idiotka i miała wrażenie, że inne dzieci zaczęły zauważać jej obecność. Nie wiedziała, co ma zrobić. Na pewno nie zamierza stać tam bez końca, a nauczyciel wydawał się być obojętny na to, co dzieje się w klasie. Odwróciła się i rozejrzała po sali bezradnie. Usłyszała śmiech dochodzący z kilku rzędów przed nią i była pewna, że był on skierowany w nią. Nie ubierała się tak, jak inne dzieci i nie wyglądała jak oni. Nagle poczuła, jak bardzo rzuca się w oczy i jej policzki zarumieniły się natychmiast.

W chwili, gdy zaczęła rozważać opuszczenie klasy, a może nawet szkoły, usłyszała głos.

– Tutaj.

OdwrГіciЕ‚a siД™.

W ostatnim rzД™dzie obok okna wysoki chЕ‚opiec wstaЕ‚ ze swojego miejsca.

– Usiądź – powiedział – Proszę.

Klasa uspokoiЕ‚ siД™ trochД™, wszyscy czekali na jej reakcjД™.

Podeszła do niego. Starała się nie patrzyć w jego oczy – duże, błyszczące zielone oczy – ledwie mogła się przed tym powstrzymać.

Był cudowny. Miał gładką, oliwkową skórę – ciężko było stwierdzić, czy był Afroamerykaninem, Latynosem, Białym, czy może mieszanką, ale nigdy nie widziała tak gładkiej i delikatnej skóry, pokrywającej idealnie wyrzeźbioną linię szczęki. Był szczupłym chłopakiem o krótkich brązowych włosach. Było w nim coś, co sprawiało, że zupełnie nie pasował do tego miejsca. Wydawał się kruchy. Być może był artystą.

Nigdy siД™ jeszcze nie zdarzyЕ‚o, Ејeby jakiЕ› chЕ‚opak zawrГіciЕ‚ jej w gЕ‚owie. WiedziaЕ‚a, Ејe jej przyjaciГіЕ‚ki kochaЕ‚y siД™ w chЕ‚opakach, ale ona nigdy tego do koЕ„ca tego nie rozumiaЕ‚a. AЕј do teraz.

– A Ty gdzie usiądziesz? – zapytała.

Próbowała kontrolować swój głos, ale nie zabrzmiało to przekonująco. Miała nadzieję, że nie poznał, jak była zdenerwowana.

UЕ›miechnД…Е‚ siД™ szeroko, ukazujД…c idealne zД™by.

– Ja usiądę tutaj – powiedział i stanął obok szerokiego parapetu, zaledwie kilka metrów dalej.

Spojrzała na niego, a on odwzajemnił jej spojrzenie. Próbowała odwrócić wzrok, ale nie mogła.

– Dzięki – powiedziała i od razu wściekła się na siebie.

Dzięki? To wszystko na co cię stać? Dzięki !?

– Jasne, Barack! – wrzasnął ktoś – Oddaj białej dziewczynie swoje miejsce!

Klasa wybuchła śmiechem i powróciła do swoich spraw, przestając zwracać na nich uwagę.



Caitlin widziaЕ‚a jak opuszcza gЕ‚owД™ zawstydzony.

– Barack? – zapytała – Tak ci na imię?

– Nie – odpowiedział czerwieniąc się – Tak mnie tylko nazywają. Od Obamy. Myślą, że wyglądam jak on.

SpojrzaЕ‚a na niego uwaЕјnie i przyznaЕ‚a, Ејe rzeczywiЕ›cie wyglД…da jak on.

– To dlatego, że jestem w połowie czarny, w ¼ biały i w ¼ z Puerto Rico.

– Cóż, zdaje mi się, że to komplement – powiedziała.

– Raczej nie według nich – odpowiedział.

Obserwowała go jak siedział na parapecie, jego pewność siebie gdzieś zniknęła, oczywistym było, że był niezwykle wrażliwy. Bezbronny wręcz. On nie pasował to tej grupy. To dziwne, ale prawie czuła, że powinna go chronić.

– Jestem Caitlin – powiedziała, wyciągając rękę i patrząc mu w oczy.

SpojrzaЕ‚ w gГіrД™ zaskoczony, a jego uЕ›miech powrГіciЕ‚.

– Jonah – odpowiedział.

Uścisnął mocno jej dłoń. Gdy poczuła jego gładką skórę na swej dłoni, dreszcz przeszedł przez jej ciało. Czuła, jakby się w niego wtapiała. Ich dotyk przeciągał się, a ona nie mogła powstrzymać uśmiechu.



*



Do przerwy śniadaniowej Caitlin zdążyła już porządnie zgłodnieć. Przez podwójne drzwi weszła do ogromnej stołówki, wypełnionej chyba tysiącem wydzierających się dzieciaków. Poczuła się jak w gimnazjum. Tyle tylko, że tutaj co dwadzieścia metrów stanął w przejściu strażnik, obserwując wszystkich uważnie.

Jak zwykle nie miała pojęcia, gdzie powinna się kierować. Włóczyła się po ogromnej hali, aż w końcu natrafiła na stos tac. Wzięła jedną i stanęła w miejscu, które uznała za koniec kolejki.

– Nie wpychaj się, suko!

Caitlin obejrzaЕ‚a siД™ i zobaczyЕ‚a potД™ЕјnД… dziewczynД™ ze sporД… nadwagД…, duЕјo wyЕјszД… od niej samej, z bardzo groЕєnД… minД….

– Przepraszam, nie zrobiłam tego specjalnie.

– Kolejka kończy się tam! – rzucił inna dziewczyna, wskazując palcem.

W kolejce staЕ‚a jeszcze co najmniej setka dzieci, co oznaczaЕ‚o jakieЕ› dwadzieЕ›cia minut czekania.

Kiedy ruszyЕ‚a na koniec kolejki, jakiЕ› chЕ‚opak pchnД…Е‚ innego, a ten przeleciaЕ‚ tuЕј przed niД…, uderzajД…c ciД™Ејko o ziemiД™.

Chłopak wskoczył na leżącego i zaczął okładać pięściami jego twarz.

Na stołówce wybuchnął ryk podniecenia. Wszyscy chcieli zobaczyć walkę.

"BIJД„ SIД?! BIJД„ SIД?! "

Caitlin cofnД™Е‚a siД™ o kilka krokГіw, patrzД…c z przeraЕјeniem na brutalne sceny, rozgrywajД…ce siД™ u jej stГіp.

Czterech straЕјnikГіw wkroczyЕ‚o do akcji, rozdzielajД…c krwawiД…cych chЕ‚opakГіw. Nie Е›pieszyli siД™ z tym.

Caitlin dostaЕ‚a wreszcie swoje jedzenie i rozejrzaЕ‚a siД™ po stoЕ‚Гіwce z nadziejД… na znalezienie Jonah. Nigdzie jednak nie byЕ‚o po nim Е›ladu.

SzЕ‚a miД™dzy Е‚awkami, mijajД…c stГіЕ‚ za stoЕ‚em. ByЕ‚o tylko kilka wolnych miejsc w niezbyt dogodnych lokalizacjach, w sД…siedztwie duЕјych grup przyjaciГіЕ‚.

W koЕ„cu usiadЕ‚a przy pustym stole na tyЕ‚ach sali. Na drugim koЕ„cu siedziaЕ‚ chЕ‚opak, niski, kruchy ChiЕ„czyk w szelkach, Еєle ubrany, z nisko spuszczonД… gЕ‚owД… i wpatrzony w swoje jedzenie.

Znowu poczuła się samotna. Spojrzała na telefon. Było kilka wiadomości na Facebooku od koleżanek ze starej szkoły. Chciały wiedzieć, jak się jej podoba w nowym miejscu. Wolała nie odpowiadać. Wydawały się być tak daleko.

Caitlin prawie nic nie zjadła, nadal miała nudności wywołane stresem pierwszego dnia w szkole. Próbowała myśleć o czymś innym. Zamknęła oczy. Pomyślała o swoim nowym mieszkaniu na piątym piętrze obskurnego budynku na 132-ej ulicy. Zrobiło się jej słabo. Odetchnęła głęboko, zmuszając się, by skupić myśli na czymś innym, czymkolwiek pozytywnym.

Jej młodszy brat. Sam ma 14 lat ale zachowuje się jakby miał 20. Sam zdawał się zapominać, że był najmłodszy w rodzinie: zawsze zachowywał się jak jej starszy brat. Miał trudne dzieciństwo, odejście ich taty i sposób w jaki matka traktowała ich oboje sprawił, że stał się twardy. Widziała jak to wszystko na niego wpływa, jak zaczyna zamykać się w sobie. Jego częste bijatyki w szkole wcale jej nie zdziwiły. Obawiała się, że będzie tylko gorzej.

Sam bardzo kochał Caitlin. A ona jego. Był jedyną w jej życiu osobą, na której mogła polegać. Wydawało się, że zachował resztki swojej delikatności specjalnie dla niej. Za wszelką cenę chciała go chronić.

– Caitlin?

PodskoczyЕ‚a.

Nad niД… staЕ‚ Jonah, w jednej rД™ce trzymajД… tacД™, w drugiej zaЕ› futeraЕ‚ na skrzypce.

– Miałabyś coś przeciwko, gdybym się przysiadł?

– Tak…znaczy…oczywiście, że nie – odparła speszona.

Idiotka, pomyЕ›laЕ‚a. Wyluzuj siД™ trochД™.

Na twarzy Jonah pojawił się uśmiech, po czym usiadł naprzeciwko niej. Siedział wyprostowany, z doskonałą postawą, skrzypce odłożył tuż przy swojej nodze. Ostrożnie położył na stole swoje jedzenie. W tym chłopaku było coś wyjątkowego, coś, czego nie mogła zdefiniować. Był inny niż ktokolwiek, kogo do tej pory spotkała. Był jakby z innej epoki. Zdecydowanie nie należał do tego miejsca.

– Jak Ci mija pierwszy dzień szkoły? – zapytał.

– Inaczej niż to sobie wyobrażałam.

– Doskonale Cię rozumiem – odparł.

– To skrzypce?

WskazaЕ‚a na instrument przy jego nodze. RД™kД™ trzymaЕ‚ na zamkniД™tym futerale, jakby siД™ baЕ‚, Ејe ktoЕ› go zaraz ukradnie.

– Właściwie to altówka. Trochę większa od skrzypiec i brzmi zupełnie inaczej. Jej dźwięk jest łagodniejszy.

Nigdy wcześniej nie wiedziała altówki, wiec miała cichą nadzieje, że Jonah wyjmie ją z pudełka i pokaże jej. On jednak nie miał takiego zamiaru, a ona nie chciała być wścibska.

Wciąż trzymał rękę na futerale, wydawał się traktować ten instrument jak coś bardzo osobistego, prywatnego.

– Dużo ćwiczysz?

Jonah wzruszyЕ‚ ramionami.

– Kilka godzin dziennie – powiedział jakby od niechcenia.

– Kilka godzin!? Musisz być świetny!

– Jakoś sobie radzę, chociaż jest wielu lepszych ode mnie. Wierzę jednak, że dla mnie to przepustka do innego świata.

– Zawsze chciałam nauczyć się grać na pianinie – powiedziała Caitlin.

– Dlaczego więc tego nie robisz?

Chciała powiedzieć, nigdy nie miałam pianina, ale ugryzła się w język. Zamiast tego wzruszyła ramionami i zawstydzona spuściła wzrok.

– Nie musisz mieć pianina – powiedział Jonah.

SpojrzaЕ‚a na niego, zaskoczona, Ејe czyta jej w myЕ›lach.

– Mamy tu salę prób. Pośród wszystkich beznadziejnych rzeczy w tym miejscu, to jest ta jedna dobra. Mogę cię uczyć za darmo. Musisz tylko się wpisać na listę.

Caitlin szeroko otworzyЕ‚a oczy ze zdumienia.

– Mówisz poważnie?

– Lista wisi przed salą muzyczną. Poproś Panią Lennox. Powiedz jej, że jesteś moją koleżanką.

KoleЕјanka. Caitlin lubiЕ‚a to sЕ‚owo. PrzepeЕ‚niЕ‚o jД… uczucie szczД™Е›cia.

UЕ›miechnД™Е‚a siД™ szeroko, na krГіtkД… chwilД™ ich spojrzenia spotkaЕ‚y siД™.

Znowu nie mogła oderwać wzroku od jego błyszczących, zielonych oczu. W głowie pojawiły się miliony pytań: Czy ma dziewczynę? Czemu jest dla niej taki miły? Czy mu się podoba?

Ale zamiast je zadać, znowu ugryzła się w język i zamilkła.

Ich wspólny czas powoli dobiegał końca, a ona próbowała znaleźć w myślach temat, który mogłaby poruszyć, by przedłużyć tą chwilę. Chciała znaleźć powód do następnego spotkania. Zamiast tego wpadła w panikę i zamarła.

W chwili gdy chciała już coś powiedzieć, rozległ się dzwonek.

W pomieszczeniu zawrzaЕ‚o, Jonah wsaЕ‚ od stoЕ‚u i chwyciЕ‚ swojД… altГіwkД™.

– Jestem spóźniony – powiedział i podniósł swoją tacę.

SpojrzaЕ‚ na jej tacД™.

– Mogę odnieść też twoją?

OpuЕ›ciЕ‚a wzrok, uЕ›wiadamiajД…c sobie, Ејe kompletnie o niej zapomniaЕ‚a. KiwnД™Е‚a gЕ‚owД….

– OK – powiedział.

Jonah znowu stał się nieśmiały, nie wiedział, co powiedzieć.

– No to… do zobaczenia.

– Na razie – odpowiedziała prawie szeptem.



*



Jej pierwszy dzień w szkole dobiegł końca. Chociaż tego słonecznego marcowego popołudnia wiał silny wiatr, ona nie czuła już zimna. Nawet gwar wybiegających ze szkoły dzieci przestał jej przeszkadzać. Czuła, że żyje, że jest wolna. Reszta dnia minęła bez większych wrażeń; nie mogła sobie przypomnieć nazwiska ani jednego nowego nauczyciela.

Nie mogła przestać myśleć o Jonahu.

Zastanawiała się, czy w stołówce zrobiła z siebie idiotkę. Bełkotała coś pod nosem; nie zadała mu prawie żadnego pytania. Jedyne pytanie, na jakie wpadła, było o tą głupią altówkę. Powinna była zapytać gdzie mieszka, skąd pochodzi, gdzie zdaje do college'u.



A przede wszystkim, czy ma dziewczynę. Ktoś taki jak on musiał się z kimś spotykać. W tym momencie ładna, dobrze ubrana Latynoska mignęła jej przed oczami. Czy to mogła być jego dziewczyna?

Caitlin skrД™ciЕ‚a w 134-tД… ulicД™ i na chwile zapomniaЕ‚a dokД…d idzie. Po raz pierwszy przemierzaЕ‚a tД… drogД™ i na chwilД™ zupeЕ‚nie straciЕ‚a orientacjД™ w terenie. StaЕ‚a na rogu zagubiona. Chmura przysЕ‚oniЕ‚a sЕ‚oЕ„ce i podniГіsЕ‚ siД™ silny wiatr, nagle znowu zrobiЕ‚o siД™ jej zimno.

– Hej, amiga!

SpoglД…dajД…c za siebie, Caitlin uЕ›wiadomiЕ‚a sobie, Ејe stoi przed obskurnym sklepem monopolowym. Czterech obleЕ›nych facetГіw siedziaЕ‚o na plastikowych krzesЕ‚ach przed wejЕ›ciem, pozornie nie zwracajД…c uwagi na zimno, szczerzД…c siД™ do niej, jakby byЕ‚a jakimЕ› smakowitym kД…skiem.

– Podejdź tu, mała! – krzyknął któryś.

JuЕј sobie przypomniaЕ‚a.

132-ga ulica. To wiele wyjaЕ›nia.

Szybko odwróciła się na pięcie i żwawo ruszyła w dół bocznej ulicy. Kilka razy oglądała się przez ramię, chcą się upewnić, że nikt za nią nie idzie. Na szczęście, nikogo tam nie było.

Zimny, przeszywajД…cy wiatr stanowiЕ‚ dopeЕ‚nienie podЕ‚ej rzeczywistoЕ›ci, w ktГіrej siД™ znajdowaЕ‚a. PatrzyЕ‚a na porzucone samochody, Е›ciany zamazane graffiti, druty kolczaste i kraty w oknach i nagle znowu poczuЕ‚a siД™ bardzo samotna. OgarnД…Е‚ jД… niepokГіj.

Wydawało się, że od domu dzielą ją lata świetlne, choć w rzeczywistości były to zaledwie trzy przecznice. Żałowała, że nie ma przy swoim boku przyjaciela, a jeszcze lepiej, Jonaha. Zastanawiała się, jak zniesie te codzienne samotne powroty do domu. Po raz kolejny poczuła złość na swoją mamę. Jak ona mogła bez przerwy kazać jej się przenosić w te okropne miejsca? Kiedy to się wreszcie skończy?

UsЕ‚yszaЕ‚a dЕєwiД™k bitej szyby.

Serce Caitlin zaczęło szybciej bić, gdy kontem oka dostrzegła ruch po drugiej stronie ulicy. Szła szybko z opuszczoną głową, ale kiedy podeszła bliżej, usłyszała krzyki i drwiący śmiech. Nie mogła nie zauważyć, co się tam dzieje.

Czterech dryblasГіw, po 18 moЕјe 19 lat, staЕ‚o nad mЕ‚odym chЕ‚opakiem. DwГіch z nich unosiЕ‚o go za ramiona, podczas gdy trzeci biЕ‚ go po brzuchu, a czwarty okЕ‚adaЕ‚ piД™Е›ciami jego twarz. Dzieciak, moЕјe 17-letni, wysoki, chudy i bezbronny, padЕ‚ na ziemiД™. DwГіch chЕ‚opakГіw podeszЕ‚o i kopnД™Е‚o go w twarz.

Wbrew sobie, Caitlin patrzyЕ‚a na to w osЕ‚upieniu. ByЕ‚a przeraЕјona. Nigdy nie widziaЕ‚a czegoЕ› podobnego.

Pozostali bandyci zrobili kilka kroków wokół swojej ofiary, a potem zaczęli okładać chłopaka ciężkimi kopniakami.

Caitlin przestraszyła się, że zakopią tego dzieciaka na śmierć.

– NIE! – krzyknęła.

Kiedy wymierzyli kolejny cios, rozlegЕ‚ siД™ przeraЕјajД…cy dЕєwiД™k. Nie byЕ‚ to jednak dЕєwiД™k Е‚amanych koЕ›ci, a raczej pД™kajД…cego drewna. Caitlin dostrzegЕ‚a, jak zbiry depczД… niewielki instrument muzyczny. PrzyjrzaЕ‚a siД™ uwaЕјniej i zrozumiaЕ‚a, Ејe to kawaЕ‚ki altГіwki leЕјД… rozrzucone po caЕ‚ym chodniku.

DЕ‚oniД… zakryЕ‚a usta w przeraЕјeniu.

– Jonah!?

Bez chwili namysЕ‚u, Caitlin przebiegЕ‚a na drugД… stronД™ ulicy, prosto w grupД™ mД™Ејczyzn, ktГіrzy dopiero teraz zauwaЕјyli jej obecnoЕ›Д‡. Na ich twarzach pojawiЕ‚y siД™ zЕ‚owieszcze uЕ›miechy. PodeszЕ‚a do ofiary i zrozpaczona upewniЕ‚a siД™, Ејe leЕјy tam Jonah. Jego twarz byЕ‚a posiniaczona i caЕ‚a we krwi. On sam byЕ‚ nieprzytomny.

SpojrzaЕ‚a na grupД™ napastnikГіw, jej gniew przerГіsЕ‚ strach. StanД™Е‚a miД™dzy Jonahem a nimi.



– Zostawcie go w spokoju! – krzyknęła.

Prawie dwumetrowy mięśniak stojący w środku zaczął się głośno śmiać.

– Bo co nam zrobisz? – zapytał niskim głosem.

Caitlin poczuЕ‚a jak jej Е›wiat zawirowaЕ‚ i zdaЕ‚a sobie sprawД™, Ејe zostaЕ‚a mocno pchniД™ta na ziemiД™. Upadek na beton tylko trochД™ zamortyzowaЕ‚a rД™kami. KД…tem oka dojrzaЕ‚a jak jej dziennik przelatuje nad gЕ‚owami, a luЕєne kartki unosi wiatr.

UsЕ‚yszaЕ‚a rechot i zbliЕјajД…ce siД™ do niej ciД™Ејkie kroki.

Serce wyrywało się jej z piersi, adrenalina uderzyła do głowy. W ostatniej chwili udało jej się podnieść i nie myśląc wiele popędziła w dół alejki, próbując ratować swoje życie.

Oni biegli tuЕј za niД….

W jednej z wielu szkół, do których chodziła, zaczęła trenować lekkoatletykę. Okazało się nawet, że jest w tym niezła. Właściwie to była najlepsza w całym zespole. Może nie na długich dystansach, ale na pewno w sprincie na 100 metrów. Była nawet szybsza od większości facetów. Ten moment wywołał falę wspomnień.



Biegła, jakby od tego miało zależeć jej życie, a oni nie byli w stanie jej dogonić.

Caitlin spojrzała za siebie i z optymizmem stwierdziła, że zostawiła ich daleko w tyle. Teraz wystarczyło tylko skręcić we właściwą stronę.

Ulica, którą biegła, zaraz miała się skończyć i Caitlin musiała zdecydować, czy skręcić w prawo, czy w lewo. Jeśli chciała utrzymać dystans między nią a napastnikami, musiała dokonać szybkiego i ostatecznego wyboru. Nie było czasu sprawdzać, co dzieje się za każdym z zakrętów. Na oślep skręciła w lewo.

Modliła się, żeby to był dobry wybór. Musi się udać!

Serce jej zamarЕ‚o, kiedy ostro skrД™cajД…c w lewo wbiegЕ‚a prosto w zamkniД™tД… uliczkД™.

ZЕ‚y wybГіr.

Ељlepy zauЕ‚ek. Natychmiast podbiegЕ‚a do Е›ciany, szukajД…c jakiejkolwiek drogi ucieczki. UЕ›wiadamiajД…c sobie, Ејe jej tu nie znajdzie, odwrГіciЕ‚a siД™ w oczekiwaniu na napastnikГіw.

Zdyszana patrzyЕ‚a jak chuligani wybiegajД… zza rogu prosto na niД…. PomiД™dzy ich sylwetkami dojrzaЕ‚a, Ејe gdyby skrД™ciЕ‚ w prawo, byЕ‚aby juЕј w domu bezpieczna. Jasne. Takie miaЕ‚a szczД™Е›cie.

– Dobra, suko – wycedził przez zęby jeden z nich – teraz będzie bolało.

Wiedzieli, Ејe odciД™li jej jedynД… drogД™ ucieczki, szli wiД™c powoli w jej stronД™, ciД™Ејko oddychajД…c, szczerzД…c zД™by i rozkoszujД…c siД™ wizjД… nadchodzД…cej jatki.

Caitlin zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Podświadomie miała nadzieje, że Jonah ocknie się i jakimś cudem wyłoni się zza rogu, wszechmocny, gotowy by ją uratować. Jednak kiedy otworzyła oczy, jego tam nie było. Byli za to ci bandyci. I to coraz bliżej.

Pomyślała o swojej mamie, o tym, jak jej teraz nienawidziła, o tych wszystkich miejscach, w których przyszło jej żyć. Pomyślała o swoim bracie – Samie. Myślała, jak jej życie będzie wyglądało, jeśli uda się jej wyjść z tego cało.

CaЕ‚e Ејycie przeleciaЕ‚o jej przed oczami. MyЕ›laЕ‚a o tym, jak byЕ‚a traktowana, o tym, jak nie byЕ‚a przez nikogo rozumiana, o tym, jak nic nigdy nie szЕ‚o po jej myЕ›li. I coЕ› w niej pД™kЕ‚o.

PoczuЕ‚a, Ејe ma juЕј doЕ›Д‡.

Nie zasЕ‚uЕјyЕ‚am sobie na to!

I nagle to poczuЕ‚a.



To byЕ‚ impuls, nigdy wczeЕ›niej czegoЕ› takiego nie przeЕјyЕ‚a. ZalaЕ‚a jД… fala wЕ›ciekЕ‚oЕ›ci, burzД…c jej krew w jej ЕјyЕ‚ach. Uczucie promieniowaЕ‚o z brzucha i ogarniaЕ‚o caЕ‚e jej ciaЕ‚o. CzuЕ‚a, Ејe jej stopy wtapiajД… siД™ w beton, jakby stawaЕ‚a siД™ z nim jednoЕ›ciД…. Wtedy teЕј poczuЕ‚a pierwotnД… siЕ‚Д™, wzbierajД…cД… jak wzburzona rzeka, przepЕ‚ywajД…cД… przez jej nadgarstki, rД™ce, aЕј do ramion.

Caitlin wydaЕ‚a z siebie dziki ryk, ktГіry zaskoczyЕ‚ i przeraziЕ‚ nawet jД…. Kiedy pierwszy chЕ‚opak podszedЕ‚ do niej i swojД… tЕ‚ustД… Е‚apД… zЕ‚apaЕ‚ jej nadgarstek, obserwowaЕ‚a tylko jak jej dЕ‚oЕ„, jakby samoistnie, chwyta za nadgarstek atakujД…cego i wykrД™ca go do tyЕ‚u pod kД…tem prostym. UsЕ‚yszaЕ‚a jak jego nadgarstek, a nastД™pnie caЕ‚e ramiД™, pД™kajД… w pГіЕ‚, a on wyje z bГіlu, padajД…c na kolana.

Oczy trzech pozostaЕ‚ych chЕ‚opakГіw otworzyЕ‚y siД™ szeroko ze zdumienia.

NajwiД™kszy z trzech wyrostkГіw natychmiast podbiegЕ‚ do niej.

– Ty ku-

Zanim zdążył dokończyć, podskoczyła i wbiła obie nogi w jego pierś, fundując mu co najmniej trzymetrowy lot prosto w stos metalowych pojemników na śmieci.

UpadЕ‚ w nie bez ruchu.

Pozostali spojrzeli po sobie przeraЕјeni i zszokowani.

Caitlin zrobiЕ‚a kilka krokГіw w ich stronД™ i poczuЕ‚a napЕ‚yw nieludzkiej siЕ‚y. WarczД…c uniosЕ‚a za fraki dwГіch chЕ‚opakГіw (kaЕјdy z nich byЕ‚ od niej dwa razy wiД™kszy) kilka centymetrГіw nad ziemiД™. Gdy wisieli tak w powietrzu, wykonaЕ‚a zamach i obiЕ‚a ich o siebie nawzajem z nieprawdopodobnД… siЕ‚Д…. Oboje upadli na ziemiД™.

Caitlin staЕ‚a tam dyszД…c i pieniД…c siД™ z wЕ›ciekЕ‚oЕ›ci.

Е»aden z chЕ‚opakГіw siД™ nie ruszaЕ‚.

Nie poczuła jednak ulgi. Wręcz przeciwnie, chciała więcej. Więcej zbirów do walki. Więcej ciał, którymi mogłaby rzucać.

I chciaЕ‚a czegoЕ› jeszcze.

Nagle doznała wizji, skupiła wzrok na ich wyeksponowanych szyjach. Wzrok nieprawdopodobnie jej się wyostrzył. Z miejsca, gdzie stała, widziała żyły pulsujące w każdym z gardeł. Chciała gryźć, by zaspokoić swój głód.

Nie rozumiejД…c, co siД™ z niД… dzieje, odrzuciЕ‚a gЕ‚owД™ do tyЕ‚u i wydaЕ‚a z siebie nieziemski krzyk, odbijajД…cy siД™ od budynkГіw echem. To byЕ‚ pierwotny okrzyk zwyciД™stwa i niespeЕ‚nionej wЕ›ciekЕ‚oЕ›ci.

To byЕ‚ krzyk zwierzД™cia, ktГіre chciaЕ‚o wiД™cej.




RozdziaЕ‚ Drugi


Caitlin staЕ‚a oszoЕ‚omiona przed drzwiami do swojego mieszkania i dopiero po chwili zorientowaЕ‚a siД™, gdzie jest. Nie miaЕ‚a pojД™cia, jak siД™ tam znalazЕ‚a. OstatniД… rzeczД…, jakД… pamiД™taЕ‚a, byЕ‚a ten Е›lepy zauЕ‚ek. JakimЕ› cudem dotarЕ‚a siД™ do domu.

Nagle uderzyła ją fala wspomnień ostatnich wydarzeń. Chciała wymazać je z pamięci, ale nie mogła. Spojrzała na swoje ramiona i dłonie, spodziewając się, że będą wyglądały jakoś inaczej, ale były zupełnie normalne. Wyglądały jak zawsze. Ta cała furia jakby przetoczyła się przez nią, przeistoczyła ją, po czym jakby znikła bez śladu.

Mimo wszystko odczuwała pewne skutki, była wycieńczona, odrętwiała. I poczuła coś jeszcze. Nie mogła tego sprecyzować. Obrazy migały jej przed oczami, obrazy tych wyeksponowanych gardeł. Pulsująca w ich żyłach krew. I poczuła głód. Pragnienie.

Caitlin bardzo nie chciała wracać do domu. Zwłaszcza dzisiaj nie chciała oglądać swojej matki, rozpakowywać się, układać rzeczy w pokoju. Jeśli nie robiłaby tego dla Sama, pewnie odwróciłaby się na pięcie i odeszła. Nie miała pojęcia, dokąd by poszła… wystarczyłoby jak najdalej stąd.

WziД™Е‚a gЕ‚Д™boki oddech i wyciД…gnД™Е‚a rД™kД™ do klamki. Albo to klamka byЕ‚a taka ciepЕ‚a, albo jej rД™ka taka lodowata.

Caitlin weszЕ‚a do zbyt jasnego mieszkania. CzuЕ‚a zapach jedzenia gotowanego, a raczej odgrzewanego w kuchni. Sam. Zawsze wracaЕ‚ wczeЕ›niej do domu i robiЕ‚ sobie kolacjД™. Jej mamy nie bД™dzie w domu jeszcze przez dobrych kilka godzin.

– Nie wygląda mi to na udany pierwszy dzień w szkole.

Caitlin odwrГіciЕ‚a siД™ zszokowana, sЕ‚yszД…c gЕ‚os mamy. Ta siedzД…c na kanapie, paliЕ‚a papierosa i przyglД…daЕ‚a siД™ Caitlin z pogardД….

– Tak szybko udało Ci się zniszczyć ten sweter?

Caitlin spojrzaЕ‚ w dГіЕ‚ i dopiero zauwaЕјyЕ‚a brudne plamy; prawdopodobnie po upadku na beton.

– Co tu robisz tak wcześnie? – zapytała Caitlin.

– Dla mnie też to był pierwszy dzień – warknęła – Nie jesteś jedyna. Mało pracy. Szef puścił mnie wcześniej do domu.

Caitlin nie mГіgЕ‚a znieЕ›Д‡ jej pogardliwego tonu. Nie dzisiaj. Zawsze byЕ‚a w stosunku do niej opryskliwa, a dziЕ› czara siД™ przelaЕ‚a. PostanowiЕ‚a odgryЕєД‡ siД™ matce.

– Świetnie – Caitlin odpysknęła – To znaczy, że znowu się przenosimy?

W jednej chwili jej matka zerwaЕ‚a siД™ na rГіwne nogi.

– Uważaj co mówisz, gówniaro! – krzyknęła w złości.

Caitlin wiedziała, że matka tylko czekała na pretekst, by wybuchnąć. Wystarczyło ją tylko sprowokować i mieć to już z głowy.

– Nie powinnaś palić przy Samie – dodała chłodno Caitlin, a następnie weszła do swojego maleńkiego pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi i przekręciła w nich klucz.

Matka natychmiast zaczęła dobijać się do drzwi.

– Wyjdź stamtąd natychmiast smarkulo! Jak się odzywasz do matki !? Przypomnij sobie, kto cię utrzymuje ....

Tego wieczoru Caitlin była tak rozkojarzona, że myślami była w stanie zagłuszyć nawet krzyki swojej mamy. W głowie odtwarzała wydarzenia z minionego dnia. Dźwięk śmiechu tych zbirów. Dźwięk jej własnego serca walącego w piersi. Dźwięk jej ryku.

Co wЕ‚aЕ›ciwie siД™ tam wydarzyЕ‚o? SkД…d znalazЕ‚a w sobie takД… siЕ‚Д™? Czy byЕ‚ to zwykЕ‚y zastrzyk adrenaliny? JakaЕ› jej czД™Е›Д‡ miaЕ‚a nadziejД™, Ејe tak byЕ‚o. Z drugiej strony wiedziaЕ‚a, Ејe byЕ‚o inaczej. Czym ona siД™ staЕ‚a?

Walenie do jej drzwi nie ustawało, ale Caitlin ledwie je dostrzegała. Jej komórka leżała na biurku, wibrując jak szalona, zawiadamiając o nadchodzących, smsach, e-mailach, czatach i wiadomościach z Facebooka – ich też zdawała się nie zauważać.

Przez maleЕ„kie okienko spojrzaЕ‚a w dГіЕ‚ na rГіg ulicy Amsterdam i wtedy niespodziewany dЕєwiД™k rozlegЕ‚ siД™ w jej gЕ‚owie. To byЕ‚ dЕєwiД™k gЕ‚osu Jonaha. Niski, gЕ‚Д™boki, kojД…cy gЕ‚os. Przed oczami miaЕ‚a jego uЕ›miech. PrzypomniaЕ‚a sobie, jak delikatny byЕ‚, jak kruchy siД™ wydawaЕ‚. Potem zobaczyЕ‚a go leЕјД…cego na ziemi, krwawiД…cego, jego cenny instrument roztrzaskany na kawaЕ‚ki. WzbieraЕ‚a w niej nowa fala gniewu.

Jej gniew przeksztaЕ‚ciЕ‚ siД™ w niepokГіj, niepewnoЕ›Д‡ czy wszystko z nim w porzД…dku, czy daЕ‚ sobie radД™, czy dotarЕ‚ do domu. WyobraЕјaЕ‚a sobie, jak dzwoni do niej. Caitlin. Caitlin.

– Caitlin?

Tym razem inny gЕ‚os wybrzmiaЕ‚ za jej drzwiami. GЕ‚os chЕ‚opca.

Zdezorientowana, warknД™Е‚a na niego.

– To ja, Sam. Wpuść mnie.

PoszЕ‚a do drzwi i oparЕ‚a o nie gЕ‚owД™.

– Mama wyszła – powiedział głos po drugiej stronie – Poszła na dół zapalić. Proszę Cię, wpuść mnie.

UchyliЕ‚a drzwi.

Sam stał tam, patrząc na nią swoimi zmartwionymi oczami. Wyglądał na dużo starszego niż 15 lat. W tak młodym wieku miał już ponad 180cm wzrostu, przy czym nie zdążył jeszcze nabrać masy, więc wyglądał trochę nieporadnie. Byli do siebie podobni, oboje mieli ciemne włosy i brązowe oczy. Zdecydowanie wyglądali na rodzeństwo. Caitlin widziała troskę na jego twarzy. Kochał ją najbardziej na świecie.

WpuЕ›ciЕ‚a go do Е›rodka i szybko zamknД™Е‚a za nim drzwi.

– Sorry – powiedziała – Nie mam siły się z nią dzisiaj użerać.

– O co poszło tym razem?

– Jak zwykle. Przyczepiła się do mnie, jak tylko weszłam do domu.

– Wydaje mi się, że miała ciężki dzień – powiedział Sam, próbując je jakoś pogodzić, jak zawsze – Mam nadzieję, że nie zwolnili jej znowu.

– Kogo to obchodzi? Nowy Jork, Arizona, Teksas ... Co za różnica co będzie następne? Nigdy nie przestaniemy się przeprowadzać.

Sam usiadł na jej krześle i ponuro zmarszczył brwi, a ona od razu poczuła, że nie powinna była tego mówić. Czasem miała zbyt cięty język, mówił coś bez zastanowienia, a później chciała to cofnąć.

– Jak Ci minął pierwszy dzień? – zagadała, starając się zmienić temat.

WzruszyЕ‚ ramionami.

– Chyba OK – nogą pukał w krzesło.

SpojrzaЕ‚ w gГіrД™.

– A twój?

Wzruszyła ramionami. Coś musiało być w jej wyrazie twarzy, albo w tym, jak to powiedziała, bo nie przestawał na nią patrzeć.

– Co się stało?

– Nic – powiedziała niepewnie i odwrócił się do okna.

CzuЕ‚a, Ејe jД… obserwuje.

– Wyglądasz ... inaczej.

ZamarЕ‚a na chwilД™, zastanawiajД…c siД™, czy coЕ› w jej wyglД…dzie wzbudziЕ‚o jego podejrzenia.

PrzeЕ‚knД™Е‚a Е›linД™.

– Co masz na myśli?

Cisza.

– Nie wiem – odpowiedział w końcu.

WyjrzaЕ‚a przez okno, obserwujД…c bezwiednie jak czЕ‚owiek na rogu sprzedaje chЕ‚opakowi narkotyki.

– Nienawidzę tego nowego miejsca – powiedział.

OdwrГіciЕ‚a siД™ i spojrzaЕ‚a na niego.

– Ja też.

– Zacząłem nawet myśleć o ... – opuścił głowę – ... ucieczce stąd.

– Co masz na myśli?

WzruszyЕ‚ ramionami.

SpojrzaЕ‚a na niego. WydawaЕ‚ siД™ bardzo przygnД™biony.

– Dokąd? – zapytała.

– Może ... znaleźć ojca.

– Niby jak? Nie mamy pojęcia, gdzie on jest.

– Mógłbym spróbować. Mógłbym go znaleźć.

– Jak?

– Nie wiem .... Ale mogę spróbować.

– Sam. Przecież nawet nie wiemy, czy on żyje.

– Nie mów tak! – wrzasnął, a jego twarz stała się jaskrawoczerwona.

– Przepraszam – powiedziała.

UspokoiЕ‚ siД™ po chwili.

– A nigdy nie przyszło Ci do głowy, że nawet jeśli go znajdziemy, to może się okazać, że on nie chce nas znać? Przecież to on odszedł. I nigdy nie próbował się z nami skontaktować.

– Może mama mu nie pozwalała.

– A może po prostu nie chciał.

Zmarszczka na czole Sama zrobiła się jeszcze głębsza i znowu zaczął pukać nogą w krzesło.

– Znalazłem go na Facebooku.

Oczy Caitlin otwarЕ‚y siД™ szeroko ze zdziwienia.

– Znalazłeś go?

– W sumie nie jestem pewien. Były 4 osoby pod tym nazwiskiem. 2 z nich zablokowane, bez zdjęcia. Do obu wysłałem wiadomość.

– I co?

Sam pokrД™ciЕ‚ gЕ‚owД….

– Nic, nie odpowiedzieli.

– Tata założyłby konto na Facebooku?

– A może, skąd wiesz? – odpowiedział defensywnie.

Caitlin westchnęła i podszedł do swojego łóżka. Położyła się. Wpatrywała się w pożółkły sufit, odpadającą farbę i zastanawiał się, jak mogło do tego dość. Były miasta w których było im dobrze, momenty, w których nawet ich matka wydawała się niemal szczęśliwa. Jak wtedy, gdy spotykała się z tym facetem. Przynajmniej na tyle szczęśliwa, żeby się jej nie czepiać.

Były miasta, jak to w którym żyli ostatnio, gdzie i ona i Sam nawiązali kilka przyjaźni, gdzie wydawało się, że mogliby zatrzymać się na dłużej, przynajmniej na tyle długo, by skończyć szkołę w jednym miejscu. A potem wszystko stało się tak szybko. Znowu pakowanie. Pożegnania. Czy proszenie o normalne dzieciństwo to zbyt wiele?

– Mógłbym wrócić do Oakville – powiedział nagle Sam, przerywając potok jej myśli. To było ich ostatnie miasto. To niesamowite, jak on zawsze wiedział, o czym myślała – Mógłbym zatrzymać się u przyjaciół.

Nagle to wszystko zaczęło ją przerastać. Po całym dniu nie myślała już jasno, a w jej stanie, ze słów Sama zrozumiała tyle, że gotowy był ją porzucić i że już go nie obchodziła.

– A idź sobie! – rzuciła bez namysłu. Jakby ktoś inny to powiedział. Usłyszała oziębłość w swoim własnym głosie i natychmiast tego pożałowała.

Dlaczego musiała tak wybuchać? Dlaczego nie mogła nad sobą panować?

Gdyby nie byЕ‚a w tak podЕ‚ym humorze, gdyby byЕ‚a trochД™ spokojniejsza, gdyby nie miaЕ‚a tylu zmartwieЕ„, nie powiedziaЕ‚aby tego. Albo chociaЕј ujД™Е‚aby to inaczej. PowiedziaЕ‚aby coЕ› w stylu, Wiem, co masz na myЕ›li. Wiem, Ејe nigdy byЕ› nie wyjechaЕ‚, bez wzglД™du na to, jak Еєle by tu byЕ‚o. Nie zostawiЕ‚byЕ› mnie tu, Ејebym sama sobie z tym wszystkim radziЕ‚a. I kocham CiД™ za to. I ja teЕј nigdy CiД™ nie opuszczД™. W tym spapranym dzieciЕ„stwie przynajmniej mamy siebie. Jej podЕ‚y nastrГіj wydobyЕ‚ z niej jednak to, co najgorsze. ZachowaЕ‚a siД™ samolubnie i wybuchЕ‚a.

Usiadła i zobaczyła ból wyryty na jego twarzy. Chciała cofnąć te słowa, powiedzieć, że jest jej przykro, ale była tym wszystkim zbyt przytłoczona. Nie mogła się zmusić do mówienia. W ciszy Sam powoli wstał z krzesła i wyszedł z jej pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi.

Idiotka, pomyślała. Jesteś beznadziejna. Dlaczego musisz traktować go w taki sam sposób, w jaki matka traktuje ciebie?

Z powrotem położyła się na łóżku i utkwiła wzrok w suficie. Dotarło do niej, że wybuchła z innego powodu. Sam przerwał potok jej myśli. I to w najgorszym momencie. W momencie, kiedy pogrążona była w swoich najczarniejszych myślach i przerwał je jeszcze zanim mogła sobie z nimi poradzić.

Były facet jej matki. Trzy miasta temu. To był jedyny moment, kiedy jej mama rzeczywiście wydawała się być szczęśliwa. Frank. 50 lat. Niski, napakowany, łysy. Potężny jak kłoda. Śmierdział tanią wodą kolońską. Miała wtedy 16 lat.

StaЕ‚a wtedy w maЕ‚ej pralni, skЕ‚adaЕ‚a swoje ubrania, kiedy Frank pojawiЕ‚ siД™ w drzwiach. ByЕ‚ taki obleЕ›ny, zawsze gapiЕ‚ siД™ na niД… lubieЕјnie. SchyliЕ‚ siД™ i podniГіsЕ‚ parД™ jej majtek, czuЕ‚a jak siД™ czerwieni z zakЕ‚opotania i zЕ‚oЕ›ci. PodniГіsЕ‚ je i uЕ›miechnД…Е‚ siД™ szeroko.

– Chyba coś Ci wypadło – powiedział, szczerząc zęby. Wyrwała mu je z ręki.

– Czego chcesz? – odwarknęła.

– Czy w taki sposób zwraca się do nowego ojczyma?

ZrobiЕ‚ pГіЕ‚ kroku bliЕјej.

– Nie jesteś moim ojczymem.

– Ale będę – już niedługo.

Chciała wrócić do składania swoich ubrań, ale podszedł jeszcze bliżej. Zbyt blisko. Serce waliło jej w piersi.

– Myślę, że nadszedł czas, abyśmy poznaliśmy się nieco lepiej – powiedział, rozpinając swój pasek – Jak myślisz?

PrzeraЕјona, prГіbowaЕ‚a przecisnД…Д‡ siД™ obok niego do wyjЕ›cia, ale w chwili kiedy go mijaЕ‚a, on zablokowaЕ‚ jej drogД™, chwyciЕ‚ za ramiona i uderzyЕ‚ plecami o Е›cianД™.

I wtedy to siД™ staЕ‚o.

OЕ›lepiЕ‚a jД… wЕ›ciekЕ‚oЕ›Д‡. Furia niepodobna do niczego, czego kiedykolwiek doЕ›wiadczyЕ‚a. CzuЕ‚a jak gorД…co ogarnia jej caЕ‚e ciaЕ‚o. Gdy tylko siД™ zbliЕјyЕ‚, podskoczyЕ‚a i kopnД™Е‚a go obiema nogami prosto w klatkД™ piersiowД….

Pomimo, Ејe byЕ‚a od niego duЕјo mniejsza, poleciaЕ‚ do tyЕ‚u, wyrywajД…c drzwi z zawiasГіw i dalej, trzy metry aЕј do nastД™pnego pomieszczenia. Jakby dostaЕ‚ kulД… armatniД….

Caitlin staЕ‚a tam, drЕјД…c. Nigdy nie byЕ‚a porywczД… osobД…, nigdy nikogo nie uderzyЕ‚a. Co wiД™cej, nie byЕ‚a zbyt duЕјa, ani silna. Jak zdoЕ‚aЕ‚a go kopnД…Д‡ w taki sposГіb? SkД…d miaЕ‚a tyle siЕ‚y? Nigdy nie widziaЕ‚a nikogo, a tym bardziej dorosЕ‚ego czЕ‚owieka, latajД…cego w powietrzu albo roztrzaskujД…cego drzwi. SkД…d wziД™Е‚a takД… siЕ‚Д™?

PodeszЕ‚a i stanД™Е‚a nad nim.

Znokautowany leżał płasko na plecach. Przez chwile zastanawiała się, czy przypadkiem go nie zabiła. Ale w tym momencie, kiedy wciąż przepełniało ją uczucie wściekłości, tak naprawdę nie obchodzi ją to. Bardziej martwiła się o siebie, o to kim – lub czym – naprawdę jest.

Po tym zdarzeniu nigdy więcej nie widziała Franka. Zerwał z jej mamą następnego dnia i nigdy nie wrócił. Jej mama podejrzewała, że coś się stało pomiędzy nimi, ale nigdy nie powiedział ani słowa, choć winą za rozpad jedynego szczęśliwego związku w swoim życiu obarczyła Caitlin. I nigdy jej tego nie wybaczyła.

Caitlin znowu wpatrywała się w sufit, serce łomotało jej w piersi. Pomyślała o dzisiejszym ataku wściekłości i zastanawiał się, czy te dwa epizody miały ze sobą coś wspólnego. Do tej pory zakładała, że Frank był jednorazowym, szalonym incydentem, jakimś dziwnym przypływem siły. Ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy to nie było przypadkiem coś więcej. Czy miała w sobie jakaś moc? Czy była jakimś odmieńcem?

Kim byЕ‚a?




RozdziaЕ‚ Trzeci


Caitlin biegła ile sił w nogach. Napastnicy byli tuż za nią, gonili ją w dół alei. Wbiegła w ślepy zaułek, przed nią wyrósł masywny mur, lecz ona nie przestawała biec w jego kierunku. Biegła coraz szybciej, wprost z niemożliwą prędkością, aż mijane budynki zaczęły jej się rozmywać. Czuła wiatr we włosach.




Конец ознакомительного фрагмента.


Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию (https://www.litres.ru/pages/biblio_book/?art=43696423) на ЛитРес.

Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.



Если текст книги отсутствует, перейдите по ссылке

Возможные причины отсутствия книги:
1. Книга снята с продаж по просьбе правообладателя
2. Книга ещё не поступила в продажу и пока недоступна для чтения

Навигация